sobota, 14 maja 2011

Youth Trip, czyli mleko pod nosem i motocykl pod dupą.

   Dziś celem jest cała Europa. Dwa lata temu kiedy pijąc z przyjacielem piwo jeszcze w 2 klasie liceum,  uśmiechając się rozmawialiśmy o wyjeździe do Portugalii, nigdy bym nie przypuszczał że rozrośnie się to do takich rozmiarów.

24.000 km, około 3 miesiące samotnie na motocyklu, wszystko to składa się na kosztowną, długą pewnie czasem ciężką, a czasem lekką podróż. Wyruszam z Warszawy, na motocyklu Yamaha XT660R w kierunku Ukrainy. Po kilku kilometrach, i kilku zapewne łapówkach, chcę przekroczyć granicę z Mołdawią, a następnie z Rumunią. Potem Stambuł i Turcja na wschód, Gruzja, Armenia i powrót w strone Stambułu. Nastepnie Grecja i Bałkany, gdzie chcę spędzić trochę czasu i kieruję się ku Danii. Potem północnym wybrzeżem europy na zachód, przez Amsterdam do Paryża, Brest do Bordeaux. I Hiszpania. Portugalia i LIsbona, i znów Hiszpania by przejechać do Maroko. Tam Tanger i Marakesz, by znów wrócić na kontynent. Południowym wybrzeżem na wschód przez Valencie i Barcelonę, Marsylię i Turyn. Tam w góry do les duex alpes, i znów z powrotem na południe ku Rzymowi. Brani Palerno Catania , Bolonia i przez Austrię kończąc wyprawę w strone Krakowa i Warszawy.

Cały ten plan, jak i sam wyjazd jest bardzo luźny. Nie szukam ścisłej wycieczki określonej ramowym planem, zawiązanym godzinami, lecz swobody i wolności wyboru. Pokazana mapa jest bardzo umowna. Być może nie uda się wjechać do Gruzji, a i być może Maroko okaże się zbyt drogie. Być może będę chciał spędzić tydzień w Atenach, a w Hiszpanii poznam piękną hiszpankę z posagiem i tam z nią stanę na kobiercu. „Być może” odgrywa bardzo ważną dla mnie rolę przypadkowości i nieprzewidywalności która ma uczynić ten wyjazd innym niż te biurowe. Pozwoli poznać ludzi których nie zapomnę i pozwoli doświadczyć „stanu bycia w podróży”.
Dziś jest piątek 13. Skończyłem moje egzaminy maturalne, i został około tydzień do wyjazdu. Pozostaje żegnać się z bliskimi, i szykować w drogę. Będę starał się co jakiś czas wstawiać, wysyłać materiały, zdjęcia, teksty, klipy.

Żadna wyprawa nie odbyła by się bez pomocy osób. Nie chodzi tylko o pieniądze czy sprzęt, ale o dobre słowo czy zaszczepienie miłości do motocykli. I tak, dziękując za pomoc

Józkowi Lenartowiczowi, za zaszczepienie pasji motocyklowej i za wspólny pomysł wyjazdu do Portugalii.

Norbertowi Gańczarek-Rał za nieoceniony wkład pomocy, dzielenie się doświadczeniem i wiarę w to że się uda

Piotrowi Strzeżyszowi za fascynację podróżowaniem

Firmie szarpnij się (www.szarpnijsie.pl) za pomoc logistyczną i uznanie pomysłu.

Poraliwi ścigacz.pl (www.scigacz.pl) za objęcie wyjazdu patronatem medialnym.

I wszystkim tym osobom, które odegrały jakąkolwiek najmniejszą rolę a o których nie wspominam tu.
Pozdrawiam, i do zobaczenia w drodze i po powrocie!

Maciej Grzelak